łowiskoc © heejwaajoo
.
.
.
opowiem wam
przed oczami jawi mi się
stwór
w człowiecze jakby kształty ubran
i mówi
.
popatrz
skórę mam cieniutką
jakkolwiek nie przezroczystą
czułki nerwów pod skórą
i przez nią prawie
dotykasz mnie więc do żywego
nie chciałeś mówisz
lecz ja wiem przecież
.
teraz słuchasz
lecz jutro dzisiaj półżart zrobisz
ze słów moich dziwnych
a i to wiedzieć musisz
że na cios smutkiem odpowiedzieć przystoi
.
.
.
.
.
.
Boże
wiem nareszcie wiem
tylko Ty jeden możesz mi pomóc
.
dopiero teraz przyznaję
jestem za słaby
ażebym sam mógł stłumić zło
tak wiele zła tkwiącego we mnie
.
bez Twojej pomocy
dobry czas
gdzie nie mówię źle nie czynię źle nie myślę źle
przeplata zły czas słabości
gdzie nie umiem powstrzymać swojego zła
ono zwycięża we mnie
i tak się mną posługuje że
w drugim człowieku osłabiam lub niszczę wiarę w dobro
.
wiem teraz wiem
bez Ciebie nie potrafię żyć nie zabijając
.
wiem
jak potężne jest zło
gdy nie umiem kochać
wiem
ile zbrodni mogę popełnić
.
słyszę
wciąż ten głos
coraz szybciej głośniej natarczywiej mówiący
sumujący moje złe myśli złe czyny złe słowa
w nieskończoność
i ciężar
który mnie miażdży
przez wieki
.
i czuję wciąż
dojmujący wnętrze żal
.
groza
wiecznego potępienia wiecznej hańby
nie przyszła do mnie z księgi
ni z ksiąg
i także dlatego
wierzę że jesteś
.
nie opuszczaj mnie Boże
pomóż
abym dobył z siebie siłę miłości
która jest z Ciebie
abym mógł opanować zło
które we mnie tkwi
.
pragnę
uważać na swą każdą myśl na każdy krok każde słowo
pragnę
aby nie było czasu miejsca w moim życiu
gdzie
jestem tylko wspomnieniem minionej i przyszłej wiary
pragnę
głęboko wierzyć
.
mówiąc to
wierzę
nie wzywam imienia Twojego na daremno
wierzę
w szczerość moich myśli i słów
.
wierzę
jestem na drodze odczucia
przeczucia uczucia czucia
które tak silne
jeśli tak silne
nakaże wybrać mi
spośród wszystkich myśli wszystkich zaprzeczeń
jedną myśl w myśli brzemienną
.
jeśli uczucie tak silne i pragnienie
to przekora w pokorę
wierzę
staje się oto
staję się
.
i tylko czyn
słowa na papier
budzi wątpliwość
.
mówiąc to
wierzę
lecz spodziewam się
znaczenie dzisiejszych słów
chwieje się na granicy wspomnienia
.
a przecież
czuję
jest coś we mnie
co każe mi wiedzieć
i cierpieć
gdy zwycięża zło
.
a przecież
czuję
i w tym moja możliwość ratunku
którą mi ofiarowałeś
.
a przecież
czuję
i tylko tak mogę rozmawiać z Tobą
i tylko tędy nazwać zło
nie gubić siebie
nie gubić drugich
.
.
.
.
.
.
moja pamięć przepoczwarza powoli
ból
w motyla dźwigu
.
.
.
.
.
.
jasny trójkąt w oku
u nasady nosa
w prawym rogu
.
mgławica
łzawica
jasny trójkąt dobra
czarne punkty zła
nagłą wieczność trwający błysk
popielatość
niekończący się trójkąt
mgławica
łzawica
wieczna tajemnica
trójkąt
czy trójkąt
promieniuje
wciąga
przenosi
wieczna tajemnica
wchłania
.
ogromność ogromność
lęk
powrót
wiersz
.
.
.
.
.
.
sprawcie
aby ludzie
bez lęku ukazywali wam swój ból
aby bez lęku
zdjąć przed wami mogli pancerze
i obnażyć swoją bezbronność
.
pozwólcie
aby ludzie
bez lęku rozmawiali z wami
aby w obawie przed ciosem
nie zaszywali się w miejsca
dla was i dla nich nie do odszukania
.
gdy ktoś
odkryje przed wami swoje czułe miejsca
kiedy wskaże wam jak i gdzie uderzyć
tak że bez trudu będziecie mogli zadać ból
powstrzymajcie się
nie rańcie
nie wykorzystujcie swojej wiedzy
w celu zadania ciosu
nawet wtedy gdy zostaniecie zranieni
.
nie myślcie że najlepszą obroną jest atak
ból który zadajecie
uśmierza wasz ból ale nie leczy choroby
.
spróbujcie
bronić swojego życia nie zadając bólu
.
……. …….. . …… …
.
będziecie musieli zaszyć się głęboko
spróbujcie nie zapomnieć ścieżek do siebie
.
będziecie broczyć krwią
zalewać was będą wewnętrzne krwotoki
.
spróbujcie
bronić swojego życia nie zadając bólu
.
.
.
krocząc wstaje konanie
.
1
motyl bielinek lub cytrynek
przeleciał dwakroć połamanie twarz
musnął zapachem ziół
spoliczkował
na odlew i z prawej
.
2
przebiegam
ponad futrem psa we flakach przez jezdnię
.
3
a dalej
przez wkrąg rynek
stary malarz
do kobiety z papierosem w długiej lufce
pesymizm to ja już przeżyłem
.
nie wiem czy ze śmiechu
czy w radości
poniosło mnie
aż odwracałem się do lustra
gęba strasznie grymasiła
i wykonałem dwa nawroty obok tej pary
bo stali w sąsiedztwie swoistych malunków
.
4
dzisiaj przebiegam
nie rozwodzę się
jak to motyl jest zapach
zapach jest rzecz i tak dalej
.
wszystko jedno
jak to
niejaki zabył się na cmentarzu
pod panoramiczną płytą
królewna śnieżka psia twarz
i jak widywał
na przykład takiego stwora motyl
.
5
a dalej
przebiegam przez park
patrzę
co ławka to para
co to pora lęgowa
przecież wiosna
no to sna kobyłko wio
… …..
.
6
a później zobaczyłem parę od lewej
on i ona z równym zainteresowaniem
studiowali etykiety nowo zakupionych mydełek
od prawej
kobieta za kwiatami które sprzedaje
śpiewa
biegnę biegnę przysiadając
.
7
przez te wszystkie lata
przez lata
niech będzie liczmy na lata
po wstaje we mnie prze konanie
jedyny wyznacznik
za jedno czy patrzę na urzędnika
zaprawdę czy na żebraka
czy na młodego upozowanego
na świętego z wyobrażeń
czy na koguta
czy patrzę na siebie oby
na jakie nie bądź udawanie
.
stawiam wszystkim pytanie
wobec którego i beze mnie jesteśmy postawieni
gdyby Jezus przechodził opodal
czy poznałbyś Go
a dalej
czy dostrzegasz człowieka
co opodal
.
8
a dalej widziałem
na chodnikach pomiędzy szpalerami ławek
wyrośniętych chłopaczków
i jednego rozwalonego na ławce wzdłuż
co wśród w niebo patrzył
aż miałem chęć zapytać
i jak tam
i jednego w pozycji zwartej czy skupionej
w ciemnych okrągłych okularach
i różne oblicza kobiet
.
9
żesz do kurwy nędzy
nie nabawiajmy się innych sposobów oceny
to jedynie drogi probierz prawdy
sobą płacić
siebie płacić i niech spalone płaty
odpadają do żywego
aż do żywego żywego żywego
to jedyny znak rozpoznawczy drogi
sercu
i jaką drogą by się nie szło
mrzeć lecz uchować czułe oczy
mrzeć lecz wychować czułe oczy
.
10
śmiech gorzki śmiech
pod czas ból nie szczędzi
znieczula
.
komu śmiech się szczędzi
kto się nie chce uczyć poczucia humoru
ten bierze martwicę
.
jestestwo martwieje
i nie ma którędy
wyjść ani wejść do siebie
.
i nie wystarcza
że jak mniemam jestem
tym bardziej że w opłotkach
.
więc zrywać trza skorupę
tłuc tu trzeba od zewnątrz
tym bardziej że od środka ktoś wali
.
święta naiwności któraś jest obronną
czyli wiaro w dobro jako centrum jaźni
przez się sprawiedliwisz każde nasze słowo
każdą myśl każdy ruch
i dyktujesz pogląd że w rzeczywistości
brat nie wie co czyni
.
więc tak
ukazywać miejsca jeszcze lub znów czułe
bo tylko wtedy czułe będą oczy
i mrzeć nie z pancerza lecz mrzeć z woli życia
.
pod czas ból nie szczędzi
i nie da się zdzierżyć
rozjątrzonych krwawic nie zamknie skorupa
wyżyć i do pełnić
wtedy konanie wstanie
.
.
.
fragment
.
.
pomimo podstawowej różnicy
pomiędzy
mrokiem a ciemnością
schizofrenią a melancholią
przestworem a przestrzenią
jakże jej nie ma
w miejscu gdzie
ciemne pokoje
świetlane pomieszczenia
.
.
.
.
.
.
siedzieliśmy na włosiu ciasno świtającą nocą
magnetofon grał z półki muzyka rokowa
u stóp telewizor elektryczne szpilki
nie zabiera mnie z wami o dłoń daleka rozmowa
.
wyszedłem do łazienki lustro tam
stanąłem twarzą w twarz obraz odwrócony
lewym okiem wprost prawym w lewo w skos
patrzyłem w lewy otwór okiem zasklepiony
.
brak przekory powaga nieprzewrotność dziwi
słowa mówiłem i chyba słuchałem
powiedz mi ty który jesteś w środku powiedz mi
.
a skupienie topnieje narcyz wykwita na wargach
w lustro z owalnym ałunem
o miękko połamanych barwach
.
.
.
.
.
.
o psie uszy
znowu rozdrapałem jakąś ranę
zakrzyknął po odłożeniu słuchawki telefonu
.
to zadziwiające i zawstydza moją duszę
że rany które zadałem bolą tak samo
jak zadane mnie
mówił
choć nie był pewny
i chował się za pelargonie na parapecie
.
.
.
.
.
.
dzisiaj po raz pierwszy
w prawie niedostrzegalnym wiewie
odczułem drogę w y z w o l e n i a przez zbrodnię
.
zobaczyłem ciężki i upojny kraj
pomiędzy mrokiem a ciemnością
lepki monokl wody przylegał do drogi
.
włóżcie na siebie moje jarzmo
i bądźcie podobni do mnie
ja jestem cichy i pokornego serca
a wówczas znajdziecie ulgę dla dusz waszych
.
.
.
.
.
.
pod obrazem mówię
że pod obrazem
.
na przykład takim
jak doroczny festyn w miejscowości łowicz
telewizja turyści hamburgery
stroiki baloniki monety monety
stroje suną nad tłumem sztandary procesji
.
dziwnie zwykłe ziarno z którego obrasta
murawa obrazu pod nią
boże ciało
.
jak w bryle w nas w ciemnej otoce w mogile
.
.
.
do podróży dwa
.
.
w pokoju obok w pokoju obok
lub może na dachu
albo z dołu w skos
ktoś rzucał kulkę łożyskową kulę
ten dźwięk ten głos
o ściany sufit o podłogę
lub może metal w metal
tego nie wiem
od uderzenia sprężyny spirala
wibracja zamarło
gdzieś znów
.
.
ciężarna kula od łożyska
dziecka zaognienia pożar zmiótł
zostały suche przewrażenia
jednego miejsca koczowiska
a popiół chyba jeszcze ciepły
.
a jednak kiedy podróż podróż
lepkie czerwienie w tłustym mroku
kolein fiolet wyjne kręgi
zielone trzewia szept nie tędy
i granat drogi myśl powrotu
.
i tak mnie wabią czy zwabiły
srocze ogony wystające z dróg
i nie wiadomo czy w mogiły
wejdą fiolety i czerwienie
czy jednak popiół zsypię w grób
.
i oto jednak obraz wieje
kupkę popiołu krew nawilża
tam bije w ziemi i wytryska
fiolet procesji czerwienieje
zwija się obraz widowiska
.
zielone łąki światło karmi
trawa łagodzi garby ziemi
i nikt nie zrywa z magmy darni
duch nie pozwala zacząć żniwa
.
lecz wzrok przenosi nad krajobraz
gdzie wielki pomrok tło stanowi
świetlane szydło ciemność dzierga
dłoni wrzeciono się narowi
.
i tylko podróż podróż podróż
kuliste ostrze w ciemność wyje
eksplozja targa wiązaniami mroku
znak powstał słowem obejmuje wnętrze
.
w odległym centrum samo światło żyje
.
.
.
.
.
.
.
jest taki kamień w środku
czarny oślazały
od którego lotos szary
przewodzi do powierzchni
i tam rozkłada się w przychylność
uprzejmie
.
jak patrzysz tu
długa droga
.
.
.
Dodaj do ulubionych: Lubię Wczytywanie...